Dno dna, najgorszy film w historii kina i jeszcze te zakończenie że niby klona swego męża w brzuchu ma ps... Chamsko wzięte z Prestiżu!!! Absolutne 1 na 10, tragedia, żenada po prostu!!!
Rzeczywiście, ja też jak oglądałem ten film odniosłem takie wrażenie. Pytanie tylko, czy to na pewno klon? Z drugiej strony czy ona miała przeczucie, że urodzi klona? To nie jest jednoznacznie powiedziane w filmie i szczerze mówiąc nie wiem co mam o tym mysleć. Ale pewne jest to, że rzeczywiście, rżną z "Prestiżu" strasznie w tej końcówce.
Mi osobiście wydaje się że Linda sklonowała się również sama podczas tej burzy, jak walnął piorun w skrzynkę i kabelki się odczepiły. To by wyjaśniało dlaczego jedna jej kopia nie kojarzy pewnych faktów co się wydarzyły w przyszłości.
Nie jestem pewien czy można tu używać słowa kopia, wydaje mi się że duplikat jest bardziej odpowiednie, z drugiej strony może trzeba po prostu zwracać się do niej klon Lindy bo to jest w sumie logiczne.
Znalazłem pewną nielogiczność fabuły. Otóż piorun to wyładowanie prądu stałego, a nie zmiennego, a więc duplikacja nie mogła wystapić. Jednak bez wątpienia w filmie widzimy dwie postacie Lindy - reżyser wyraźnie sugeruje to w scenie, w której jedna z Lind wiesza pranie. Te prześcieradła zdają się być niejako alegorią owej mentalnej, a być może nawet fizycznej kurtyny - bariery, jaka dzieli tę postać od świata rzeczywistego. Oczywiście trudno jest wyłapać takie niuanse przeciętnemu widzowi. Trudno bedzie jednoznacznie stwierdzić, czy jest to wątek nie tyle duplikacji pod wpływem działania energii elektrycznej, lecz autopodwojenia z przyczyn osobowościowych.