Mimo wszystko kończy się Happy end'em i faktycznie przewidywalny już po 10 min wszystko stało się jasne, pozostało tylko czekać na potwierdzenie. 7/10
hmmm... no nie zgodzę się z tym, że to był happy end, gdyby tak było to Jim by przeżył,jak to było w "Lake house", ze względu na panią Bullock te filmy mi się kojarzą. Film wcale nie jest przewidywalny po pierwszych 10 minutach, chyba że owe 10 minut potraktujemy metaforycznie i zmienimy osobę wypowiadającą te słowa, ponieważ kierując się twoją listą ulubionych filmów dochodzę do wniosku, że nie oczekujesz od kina zbyt wiele, choć wśród komercyjnej papki znajduje się kilka perełek. Film potraktuj życiowo, nie doszukuj się tam jakichś specjalnych zdolności głównej bohaterki, ona nie jest mutantem, czy też czarodziejką, popatrz na ten film od tej ludzkiej strony, weź pod uwagę możliwość choroby głównej bohaterki spowodowaną szokiem po utracie męża (może rzeczywiście Norton ma rację, może ona nie przenosi się w czasie?). Pozdrawiam .)
tak na marginesie, nie traktuj powyższej wypowiedzi jako atak .)
Dokładniej przeanalizowałem twój profil i pierwszy raz widzę coś takiego. O dziwo wbrew temu co można wnioskować z listy ulubionych filmów, wiesz co ci się podobało w filmie, a co nie, odnoszę nawet dziwne wrażenie, że masz do filmów inne podejście niż to co owa lista sugeruje. Napisałem wrażenie, ponieważ gdy już mnie przekonałeś o tym, że się pomyliłem oceniając cię odrobinkę "z góry", całkowicie rozwiałeś moje wątpliwości takimi tytułami jak m.in "Wyspa", "Tożsamość Bourne'a" (wersja z Matt'em), i ostatecznie sequel'e poprzedniego tytułu. Chyba zrozumiałem w czym rzecz, znasz się na filmach, ale masz niewybredny gust (choć po zobaczeniu trzech produkcji z Matt'em w roli głównej na klawiaturę cisną mi się inne słowa .)
Pozdrawiam raz jeszcze .)