Dziwne, bo pisze to wielka fanka kina azjatyckiego-ale jak dla mnie lepszy od japońskiego poprzednika "Yogen"..
Przede wszystkim przez bardzo dobrą kreację Sandry Bullock-w Yogen główny bohater grany przez Hiroshi Migami był strasznie irytujący, przez cały czas stroił dziwne miny, przez co film bardzo stracił na wiarygodności i atrakcyjności dla widza.
Przyznam szczerze, że nie przepadałam nigdy za Sandrą Bullock, ale po tym filmie zaczynam się do niej przekonywać.
Ja się z tym nie zgodze, japońskie "Yogen" to mistrzostwo, a ten film to poprostu film.
ps.Hiroshi Mikami zagrał świetnie, do tego piękna Noriko Sakai gdzie tam Sandrze do niej... :-)