Moja ocena to 6/10. Film wydaje się interesujący z początku, ale tylko dzięki poplątanej chronologii. Sama historia banalna i bez fajerwerków.
Interpretacja ogranicza się do uporządkowania scen filmie i wytłumaczenia wszystkiego "przeczuciem" dochodząc do nudnych wniosków dotyczących relacji i rodziny.
Można próbować interpretować tak jak zrobiłem to w wątku obok, ale jest to raczej naciąganie. Nie wymagam realistycznego i twardego wyjaśnienia zjawisk w filmie, byłbym skłonny uznać nawet to "przeczucie", ale jeśli przeczucie ma polegać na wymieszaniu snów/wizji/jawy i ukazywaniu się wydarzeń z poniedziałku, potem czwartku, potem soboty, potem wtorku itp, to ja dziękuję. Gdyby obejrzeć film chronologicznie, dzień po dniu, to byłaby to farsa głównej bohaterki (w we wtorek wie więcej niż w środę, ale mniej niż w piątek itp)
Zakończenie i to co się wydarzy z mężem było dla mnie wiadome prawie od początku filmu, jednak spodziewałem się, że zostanie jakoś choćby na wpół rozsądnie wyjaśnione. Nie zostało.
Plus za muzykę i pracę kamery.
Minus za rozwinięcie fabuły