film niezły, podobał. Zbrodnia to niesłychana pani zabija pana. Trochę irytująca rozstrzygająca końcówka, nieodparcie nasuwa się myśl "kobito, co ty robisz?", "chłopie, nie umiesz zawracać?, jeszcze na wzniesieniu takie cyrki?" Filmowi można jeszcze zarzucić mały, usprawiedliwiony błąd. Ciężko manewrować chronologią, więc będę manewrował wydarzeniami. Zwróciliście uwagę, że córka kaleczy się o szybę kiedy jeszcze tata żyje, natomiast kiedy mama dowiaduje się o jego śmierci, jedzie po córki do szkoły, więc w zasadzie kiedy je odbiera, starsza jak najbardziej powinna już mieć te blizny.
no właśnie, to wychodzi na to że ona go zabija, bo gdyby za nim nie jechała to on by sobie spokojnie przejechał i ani by jej nie zdradził ani nic. więc jaki z tego morał??
do remp_3 - brawo za spostrzegawczość, masz rację
do maciek31 : jak by się tak zastanowić, to wychodzi mi na to, że istotnie Linda przyczynia się do śmierci Jima, bo się za nim wlecze, i całe te przewidzenia przyszłości otrzymała po to, żeby mąż jej nie zdążył zdradzić, zdążył się pożegnać z dziećmi, a ją jeszcze zapłodnił.
Gdyby nie przewidzenia, żyli by sobie zwyczajnie i szaro, a on spokojnie dojechał by do kochanki.
W filmie Linda nawet mówi, że nie wie czy to źle, że Jim zginął, zanim wyrządził im krzywdę. "Może wystarczyło to, że zamierzał".
Nie sądzę żeby to Jim zapłodnił Lindę zanim zginął. Ta ciąża to było kolejne przeczucie Lindy ze jeszcze sobie ułoży życie z innym mężczyzną. Dowodem na to są blizny na twarzy jej córki, (blizny, a nie rany).
Nie zgadzam się z tobą. Po pierwsze, to że własnie Jim jest ojcem jej dziecka ma jak na ten film pewien sens. (Jim odchodzi zostawiając to co najlepsze, zanim zdąży kogoś skrzywdzić).
Po drugie teoria z innym mężczyzną w tym momencie nie bardzo mi pasuje, bo Sandra w ostatniej scenie sili się na depresyjny wyraz twarzy. Więc Linda jest świeżą wdową.
A ostatnia rzecz to to, że Linda jest w zaawansowanej ciąży, i rany mogły się spokojnie zabliźnić, zwłaszcza u dziecka, bo dzieci mają przyspieszony proces regeneracji. Że niby przez ile miesięcy według ciebie, rany mogą pozostać otwarte? Ja odbieram to raczej jako pocieszenie, że mała nie będzie miała zmasakrowanej twarzy.
No to ja właśnie o tym mówię że ona ma blizny, czyli minął już jakiś czas. A w tym filmie wszystko było ukazane dzień po dniu, więc skąd taki nagły skok w przyszłość? Ja to interpretuje jako przeczucie.
scena otwierająca również była w odstępie czasowym, i kończąca według mnie też, na zasadzie ramy.
Ale to wolny kraj i mamy wolność interpretacji. Pozdrawiam
jasne, nie zamierzam się z tobą kłócić;) ale jeszcze nigdy z nikim tak długo nie dyskutowałem na temat filmu. również pozdrawiam.
wedlug mnie tam nie ma bledu tylko jest przemyslane manipulowanie faktami,
rzecz w tym, ze Bridgette nie miala ran gdy matka odebrala je ze szkoly, pozniej nie wiedziala skad ona ma blizny, tak samo jak matka i przyjaciele,kiedy zabieraja ja do psychiatryka i lecza "brutalnie" pada pytania "skad Bridgette ma rany", "nie rozdzielajcie mnie z dziecmi""nigdy nie skrzywdzilabym corki"..Nie zamyka sie tak ludzi kiedy sa niegrozni dla otoczenia,
Gdy chodzi o ostatnia scene..
Linda mowi do corki "ladnie sie goi", ciaza jest ok 5 miesiaca, rany -> blizny sie goja przeciez nie przez pare lat tylko pare miesiecy, dziewczynki zreszta nie urosly nie wiadomo ile.
W ostatniej scenie przypomina sobie LInda slowa ksiedza "nigdy nie jest zapozno zeby zrozumiec co jest najwazniejsze i walcyc o to" . kiedy LInda sie dowiedziala ze maz planowal ja zdradzic zastanawiala sie czy walczyc o to zeby go uratowac.. on w ostatnich chwilach zdecydowal jednak ze hce walczyc o ich milosc
"kazdy dzien w naszym zyciu moze byc cudem" - tamten dzien byl cudem wlasnie.
Jim mial zginac, Linda dowiaduje sie o jego smierci od szeryfa, wiec nie ma jej przy jego smierci, jedzie za nim chce go uratowac, ale nie moze, on mial zginac, ale wlasnie na koncu przypomina sobie slowa ksiedza i momenty ostatnie kiedy walczyla.."wierzymy w cos wiekszego niz my sami, nadzieje, milosc"mial zginac ale miedzy przeczuciem a tym, gdy Jim zginal naprawde jest wielka roznica, wygrali walczac o ich milosc.