Po lekturze książki ciężko być obłędnie zachwyconym adaptacją, nawet adaptacja tak kultową.
Film wybiela Scarlett O'Harę. Dzięki uroczej Vivien Leigh ta podła gruboskórna rozpuszczona baba, zyskała sympatyczny wyraz.
Zgadzam się z powyższą opinią. Rzeczywiście, między filmem a książką jest duży rozdźwięk. Film spłycił emocje, nie widać w nim tragizmu Scarlett i pozostałych bohaterów. Widz nie może się wczuć w akcję i przeżywać historii. Wiele wątków zostało pominiętych, inne zupełnie nie oddawały klimatu książki. Fani "Przeminęło z wiatrem" będą zawiedzeni adaptacją. Jedynie ogromnym plusem jest odtworzenie czasów II połowy XIX wieku, ówczesnych strojów, fryzur, domów.