O Boże.. Jak spadła ze schodów to poroniła, później z kucyka spadła Bonnie i się zabiła, Rhett był załamany, Melanie zaszła w ciążę, urodziła, ale zaraz potem zmarła. Scarlett uświadomiła sobie, że wcale nie kocha Ashleya tylko Rhetta, i cały czas żyła w zaślepieniu. Pobiegła do domu, zdążyła jeszcze 'złapać' Rhetta przed wyjazdem, opowiedziała mu, że go kocha, ale on już podjął decyzję: odchodzi i nie obchodzi go co się stanie ze Scarlett ('Frankly, my dear, I don't give a damn').Gdyby żyła Bonnie, wszystko by sie jeszcze ułożyło, ale teraz było już za późno. Buttler wychodzi żywym krokiem, Scarlett postanawia: 'I think about that tommorrow' i wraca do Tary, najprawdopodobniej szukać tam pomysłów jak odzyskać Rhetta. Tyle:) Radzę obejrzeć jeszcze raz, i do końca:)