Nie dość, że film jest dosyć taką sobie kalką "Lotu nad kukułczym gniazdem" to w dodatku ciężko zakreślić sens filmu.
Hmm... no bo co mamy?
Dziewczynę, której wydaje się, że jest chora (choć tak naprawdę po samym jej przedstawieniu ciężko cokolwiek wywnioskować poza tym, że lubi zabawić się z chłopem i wykazuje ciągutki do bycia "emo-wcem"), wpada do zakładu pięciogwiazdkowego, zaprzyjaźnia się z wariatkami, następnie przeżywa wewnętrzny wstrząs by zrozumieć, że szlajenie się z pokręconą Angeliną Jolie to błąd. Później szybko "zdrowieje" i wraca do zewnętrznego świata. Tiaaa... Cholernie wciągająca historia.
W dodatku motyw z tysiącami papierosów, który jest aż zbyt jaskrawo zerżnięty z "Lotu nad..."
Dam 5 i to tylko, za jeszcze młodą Angelinę. Miło było sobie popatrzeć. ;)
ta jest - dokumentację medyczną w szpitalu pisali na podstawie "Lotu nad kukułczym gniazdem".
napisz jeszcze, że jesteś dzieckiem psychologa diagnosty i się znasz, proszę.
w zupelnosci sie zgadzam z zalozycielem tematu...ten film juz bardziej amerykanski byc nie moze..te wieczne wypowiadane madrosci przyprawialy o bol glowy, brak w nim autentycznosci i do tego byl strasznie naciagany.ogolnie wiadomo bylo,ze winona suma sumarum bedzie miala niesamowity wplyw na wiecznie zagubiona buntowniczke angie i w koncu "powie jej do rozumu" a sama szczesliwa i spelniona wroci do domu...niestety takich filmow jest pelno i od czasu do czasu sie na takowy wlasnie trafi..
nie sądze, że film był kalką "Lotu nad kukułczym gniazdem" (jak to stwierdziłeś),ponieważ jest on oparty na autentycznej książce Susanny Kaysen.
W takim razie książka była kalką. :E
Z twierdzeniem o autentyczności w tego typu literaturze, bym się powstrzymał. ;)
Papierosami handluje się wszędzie tam, gdzie pieniądze nie mają największej wartości. W detcie warszawskim też tak robili, bo przeczytali "Lot..."?
Borderline to opisane psychologicznie zaburzenie osobowościowe ("osobowość z pogranicza". Cierpi na nią bardzo niewielki procent populacji, ale to nie znaczy, że nie istnieje. Nie ma źródeł w jakimś konkretnym zdarzeniu. To trochę jak depresja - czasem się zdarza, nie koniecznie z powodu śmierci rodzica.
Chciałem dodać do tematu, że jeśli film czy w ogóle historia jest oparta na książce / faktach, nie czyni to jej w żaden sposób lepszą. Ogólnie zgadzam się z założycielem tematu.
....no i co chcesz kolego od tej historii ??? Owszem bywają lepsze ale ta nie była wcale zła.....Dla mnie wręcz rewelacyjna ! To może ze względu na Winone:) Skoro tyle tu ciągle wpisów to znaczy,że film ma coś jednak w sobie......a to jednak dobrze:) A z tym "emo-wcem" o co Ci biega....??? hmm....Kolego nie łapiesz klimatu;)
Jakim cudem to może być kalka lotu nad kukułczym gniazdem skoro to ekranizacja pamiętników Sussany Kaysen.
Nie można było inaczej tego nakręcić bo bądź co bądź film ściśle trzyma się wątków z książki. Jedyne co jest podobne to miejsce akcji. Poza tym w locie był przedstawiony zupełnie inny typ bohatera pewnego siebie i tak na prawdę bez problemów psychicznych czego nie możemy powiedzieć o bohaterce przerwanej. Sytuacje też są zupełnie inne. Jak dla mnie te dwa filmy są kompletnie rożne a łączy je jedynie podobne miejsce akcji i za każdym razem gdy ktoś je porównuje to mi się śmiać chce szczerze mówiąc...