The Reef to całkiem nie najgorsza kalka pomysłów wykorzystanych w "Open Water" i "Open Water 2". Nie jest to film odkrywczy, ale potrafi sprawić, że ciary przechodzą po plecach a widz dość łatwo wczuwa się w dramatyczne położenie bohaterów.
Akcja nawiązuje się dość szybko, bo główni bohaterowie już niemal na samym starcie rozrywają spód łodzi o rafę i stają przed wyborem - zostać na tonącej łodzi (którą notabene cały czas znosi na pełny ocean), czy spróbować dotrzeć wpław do wyspy (odległej o jakieś 15-20 kilosów), którą wcześniej mijali. Większość decyduje się jednak płynąć (mają tylko połówki desek do pływania) i wtedy zaczyna się jazda, bo nie trzeba zbyt długo czekać, kiedy toń wody przetnie płetwa żarłacza białego...
Od razu powiem, że nie będę zbyt obiektywny w ocenie tego filmu, bo tego typu obrazy jak "Open Water" oddziałują niesamowicie na moją wyobraźnię i powodują, że jak tylko pomyślę, że mógłbym się znaleźć w podobnej sytuacji - mam centralnie pełne gacie. Taka tematyka sprawia, że zawsze oglądam film z przyspieszonym pulsem i na pół-oddechu, tak więc "tarmosi" on mną od samego początku do końca.
Przyznam, że trudno tutaj uniknąć porównań "The Reef" z słynnym "Open Water" (dla mnie: 8/10) i starszy brat wypada jednak w tym porównaniu bardziej korzystnie (lepiej zarysowana psychologia postaci i lepsze bazowanie na strachu przed tym czego nie widać, zamiast "rzucać" od razu w widza wygłodniałym rekinem:). "The Reef" nie jest jednak filmem złym i gdybym nie oglądał wcześniej dwóch części "Open Water", to pewnie bym się nim zachwycił, bo zapewnił mi 1,5 godziny niezłych emocji. Jest to na pewno film dobry (zwłaszcza jeżeli na kogoś oddziałują takie klimaty) i dramat głównych bohaterów jest przedstawiony bardzo realistycznie (zwłaszcza, że podobno film jest na faktach). Szkoda tylko, że rekin pojawia się trochę zbyt szybko (chociaż jeżeli ktoś lubi od razu przejście do konkretów, to będzie to dla niego na plus:) i dość powierzchownie reżyser przejechał się po "atmosferze wzajemnych oskarżeń" pomiędzy bohaterami (jednak nacisk na siadającą psyche powinien być mocniejszy. Było by to bardziej realistyczne), ale nie zmienia to faktu, że obraz potrafi przykuć na 1,5 godziny do fotela a zdjęcia (zwłaszcza te podwodne) są bardzo miłe dla oka i jeszcze lepiej podkręcają atmosferę zagrożenia i napięcia. Moja ocena: 7-/10. Jeżeli komuś się podobał "Open Water" to i "The Reef" mu powinien przypaść do gustu. Jeżeli ktoś nie oglądał - proponowałbym sięgnąć jednak najpierw po klasyka a po "kopię" dopiero w drugiej kolejności;)