Czekałem z ogromną niecierpliwością na Repo! Byłem nastawiony jak najbardziej pozytywnie, w końcu to robota Bousmana, do tego Anthony Head, Terrance Zdunich, Bill Moseley czy oczywiście Ogre ;) Szykowało się rewelacyjne widowisko, w dodatku musical! A jako fan opery i wszelakiej maści musicali nie mogłem chcieć niczego więcej.
Do filmu dodatkowo przekonywała mnie Sarah Brightman i jej anielski głos. I tylko ona mnie nie zawiodła..
Repo! okazał się pastiżem, żartem czy groteską. Słabą operetką. A szkoda, bo można by wykorzystać taką obsadę i zrobić porządny, mroczny i zachwycający musical. Bousman tyczasem poszedł w stronę krytyki konsumpcyjnego społeczeństwa, celebrieties czy wszelkiej maści komercji i monopolizacji. I nawet jako takowy pastiż, film wypada bardzo słabo. Piosenki są banalne, niespójne, nawet pomimo przyzwoitego wykonania. Scenariusz niezbyt solidnie napisany, zabrakło nawet chęci by przedstawić historie bohaterów. Zamiast tego mamy wstawki komiksowe "co było x lat temu". I co po dobrych aktorach/muzykach, jeżeli reżyser nie wie czego szuka, a scenarzyści nie znają się na swojej robocie. Wszystko jest przesadzone i gdy już wydaje się, że łapiemy tą konwencję - wkracza sentymentalna historia o Marnie. Dostajemy poszkwil. Szkoda.
W całym tym koglu moglu (to ma być horror? komedia? musical? dramat rodzinny? film dla młodzieży?) broni się i to jak
Sarah Brightman
oklaski i brawa, owacje na stojąco. Chromaggia jest rewelacyjna, i wytrzymam te 1:30h tylko po to, by móc jej wysłuchać. Szkoda, że tak mało pozwolili jej śpiewać.
Paris Hilton nie drażni tak bardzo jak film, co wcale nie jest pochwałą dla Paris.