Z początku trochę mnie denerwował, bo nie lubię takiego psychodelicznego typu kręcenia filmów i tego typu obrazów, lecz z czasem trwania akcji coraz bardziej zaczyna to pasować i już nie przeszkadza. Niesamowicie przygnębiający i dobijający, głównie końcówka, może i nawet trochę przerysowany, ale wymowa musiała tu być wyrazista. Jak by nie patrzeć najbardziej żal mi było tej kobiety, bo o ile młodzi wiedzieli co biorą, tak ona została mimo woli w to wciągnięta, jak sama podkreślała przecież była u lekarza więc to bezpieczne. Świetne aktorstwo w szczególności tej starszej kobiety, a główny bohater nieźle przystojny.
Będę polemizował z Twoją wypowiedzią:kobieta się w końcu dowiedziała od syna (dla mnie był to kulminacyjny moment filmu-wizyta syna u matki i jej zwierzenia),że te tabletki to nic dobrego,ale mając tę świadomość dokonała wyboru-bo to dawało jej złudzenie pięknego błogostanu ku spełnieniu.A na drugiej szali (jak sama przejmujaco wyznała synowi)strach przed samotnością,śmiercią ...Ta scena mnie wzruszyła ,podobnie jak rola N.Cage w"Zostawić Las Vegas",a zwłaszcza moment gdy jego "dziewczyna" która go przygarnęła daje mu w prezencie piersiówkę-jemu-alkoholikowi...przejmujące.
Pozdrawiam!
W sumie tak ale w tym momencie ona już chyba była uzależniona ale chyba sama przed sobą chciała się usprawiedliwić, że to wcale nie jest złe, a nawet ma plusy. Lecz chyba musisz się ze mną zgodzić że ona była w najgorsze sytuacji i miała dużo mniejszy wybór niż młodzi??
Mnie jakoś scena rozmowy syna z matką tak bardzo nie poruszyło, bardziej mnie wzięło pod koniec, a głównie jak beczał jej w słuchawkę jak już był w ośrodku, albo jak sobie w pełni zdał sprawę ze ją stracił i że przegrali, kiedy leży w szpitalu po amputacji ręki.