Bezsprzecznie jedno z największych dzieł w historii kinematografii. Wyżyny twórcze Aronofskiego.... I najardziej przerażająca scena filmowa jaką widziałem (ta ręka .. brrrr) .... lepsza nawet niż scena z American History X i szczęki otwierającej się szeroko o krawężnik...
mnie film po prostu wrył w fotel,a muzyka brzęczała mi w uszach jeszcze przez kilka dni.nie chcę do niego nigdy wrócić,był po prostu genialny,ale strasznie mną wstrząsnął.najbardziej sugestywny film o uzależnieniach jaki w życiu widziałam.trzeba go po prostu zobaczyć,żeby tego doznać.