mocno filozoficzny, poruszający ważne strefy obecnego życia, uwypuklający ludzkie słabości i uzależniania. Pokazuje, że jesteśmy kruchymi stworzeniami, podatnymi na uzależnienie od środków które 'dają szczęście'. Film bardzo mocny, psychologiczny, wstrząsający. Po obejrzeniu potrzeba chwili na przetrawienie tego w spokoju, przy czym czułam się dosyć dziwnie PO. Może to kwestia psychiki?
Ogólnie, warto obejrzeć, bo film dobrze uświadamia. Problem z narkotykami bardzo się rozprzestrzenia. Warto wiedzieć coś więcej na ten temat.
Bardzo podoba mi się Twój komentarz, widać, że odebrałaś ten film jak należy :) Ten film jest niczym innym jak bardzo dokładnym odzwierciedleniem pewnej rzeczywistości - stanu uzależnienia.
Pokazuje, że jesteśmy kruchymi stworzeniami, podatnymi na uzależnienie od środków które 'dają szczęście'.
Dają szczęście i jednocześnie przejmują nad nami zupełną kontrolę. Heroina jest wielkim gó**em, kiedy dorwie Cię w swoje szpony to niszczy Ci życie, i bardzo ciężko jest się wyrwać z tych szponów. Aranofsky bardzo dobrze ujął temat, pokazał wpływ heroiny na życie ludzkie i jego rozkład pod jej wpływem, dlatego uważam, że po obejrzeniu "Requiem..." możemy powiedzieć, że mamy już chociażby blade pojęcie co to jest hera i "z czym się to je".
Jedno mnie tylko nurtuje w tym wszystkim, dlaczego Twoja ocena "Requiem" to 5/10?
Pozdrawiam :)
Czy mam ochotę? No, nie do końca, aczkolwiek chyba powinnam odpowiedzieć...
W swoim komentarzu stwierdziłeś/aś iż istnieje tylko jedna poprawna forma odbioru tego filmu, a wszyscy , którym obraz się nie podobał lub którzy po prostu inaczej go zinterpretowali mylą się. Zwykle takie poglądy wskazują na ograniczenie człowieka, chociaż ja nie mam zamiaru oceniać Cię na podstawie jednego komentarza...
Tyle.
"Czy mam ochotę? No, nie do końca"
Skoro nie masz ochoty dyskutować, zawsze możesz zachować swoje uwagi dla siebie i nie zaczynać tematu ;) No ale skoro już poczułaś się do odpowiedzi na mój post, to...
Po pierwsze, pokaż proszę paluszkiem, w którym miejscu napisałEM, że myli się ten, któremu film się nie spodobał, bo ja czegoś takiego nie widzę. Po drugie, "Requiem..." akurat nie należy do tych z rodzaju "to Ty decydujesz jak chcesz go zinterpretować". Reżyser bardzo dokładnie przekazał nam, co chciał ukazać i nie widzę tu pola do dowolnej interpretacji jego dzieła. Film ten natomiast jak najbardziej skłania do refleksji i dopiero tutaj zostawia pełne pole do popisu dla każdego, kto go obejrzał. Co wyniesiesz z tego filmu, to twoje. pzdr.
Podobnie jak kolega powyżej, również chciałbym Cię zapytać o powody zaniżenia oceny, słodka blondyneczko ;)...?
Zgadzam się z Twoją opinią. Film mną wstrząsnął do głebi! Po ostatniej scenie myślałam, że wypluje serce, bo jego łomotanie czułam w gardle! "Requiem..." to obraz mocny, szokujący, ukazujący, jak mozna zatracić siebie i swoje marzenia dla kilku chwil radości i upojenia, oraz ukazujący jak łatwo można sie od tego uzależnić... Przykre, ale prawdziwe.... No i te emocje po obejrzeniu filmu, nie wiedziałam o czym mysleć, cały czas widziałam sceny z filmu i nie mogłam się nawet odezwać!
Moja ocena: 8/10.