"Requiem for a Dream" wbija widza głęboko w fotel... przytłacza... dołuje... wstrząsa... szokuje... mimo iż podejmuje tematykę, którą pozornie wszyscy znamy! Opowiada jednak o niej w taki sposób... że nie można przejść obok filmu tego obojętnie. Po projekcji nie mogłam się otrząsnąć przez jakiś czas. A tym bardziej zapomnieć o tym, co widziałam. Takie właśnie filmy cenię najbardziej!
Chociaż to właściwe nie tylko film, a i smutna rzeczywistość...
10/10 + miejsce w Ulubionych :-)
PS
Połową sukcesu tego filmu jest wprost REWELACYJNA muzyka. Moje olbrzymie uznanie dla Clinta Mansella.