Film ani trochę mnie nie zaciekawił.Nuda jak flaki z olejem.Może jakby była lepsza obsada,ale może i to by nic nie dało.Film nawet nie trzyma w napięciu.
To Twoje zdanie, z którym nie mogę się niestety zgodzić. Film trzyma w napięciu, choćby ze względu na to, że do samego końca nie wiadomo co jest rzeczywiście prawdą, bo fakty się zmieniają do ostatnich minut. Końcówka trochę na siłę nakręcona, ale grunt, że trzyma się kupy i jest jak najbardziej możliwym rozwiązaniem. Rewelacyjny Jamie Bell, świetnie ukazane jak ławto mozna wmówić coś ludziom, pokierować nimi i całkiem zmanipulować. Kate okazała się tutaj tym mocniejszym charakterem, mniej podatnym, Martin odwrotnie - całkiem bezradny, nie mogący udźwignąć sytuacji (tej życiowej również), łamie się. Akcji jako takiej nie ma i film dosyć powoli sie rozkręca, co nie znaczy od razu, że jest nudny i nie buduje napięcia. W filmach tego typu, psychologicznych, nacisk jest położony na psychikę bohaterów, ich reakcje, działania, tutaj nie ma szalonych zwrotów akcji. "Lepsza obsada" - lepsza to znaczy jaka? Bardziej popularna? Póki nie można zarzucić nic do gry aktorskiej obsada jest wystarczająco dobra. Tutaj również była bardzo na miejscu.