Nieco zapomniany feministyczny thriller z Holandii. Rzeczywiście film dwuwątkowy: po pierwsze, jego akcja toczy się w burdelu w Amsterdamie zwanym Happy House, w którym prostytutki świadczą usługi seksualne opresyjnym klientom. Po drugie, elegancki seryjny morderca w jasnym płaszczu i skórzanych rękawiczkach atakuje kobiety, przykuwa łańcuchem do łóżka, robi im zdjęcia polaroidem, wreszcie głodzi je na śmierć. Mimo jednej brutalniejszej sceny i odrobiny nagości to nie jest film eksploatacji a la "The New York Ripper" (1982) czy "Born for Hell" (1976). To raczej dramat psychologiczny w szatach thrillera, dość subtelny i mroczny. Ciekawe i realistyczne sportretowanie prostytutek i niezły finał.
Czas trwania: 116 minut. Film obejrzany po niemiecku. Chętnie obejrzę go kiedyś z angielskimi napisami.