Od dłuższego czasu męczy mnie porównanie tych dwóch filmów. "Spirited away" otrzymał
Oskara, chociaż równie dobrze należy się on i Hauru! Do tego mnie w ogóle Hauru bardziej
przekonuje, jest w tym coś tajemniczego. Uważam, że "Ruchomy Zamek Hauru" pozostawia
w tyle "Spirited away", mimo że obie produkcje są rewelacyjne.
A jakie jest Wasze zdanie?
Ech, wszyscy tak o tym Oscarze, a przecież "Spirited away" otrzymał także Złotego Niedźwiedzia w Berlinie - jest jedynym filmem animowanym w historii, który wygrał festiwal tego kalibru! (Nie licząc disnejowskiego "Kopciuszka", który dostał tę samą nagrodę, ale na innych zasadach)
Dla mnie jednak "Spirited" rządzi niepodzielnie. Ma wybitną i mądrą fabułę, pełną rozmaitych dygresji i smaczków - "Hauru" ustępuje mu pod tym względem. Także reżysersko "Hauru" przegrywa, mam tu na myśli spartaczone zakończenie - samo z siebie nie jest złe, ale za dużo cukru reżyser dodał.