... prawie bo do Misia mu brakuje, ale tam śmialiśmy się z tamtych czasów, teraz jak widzę niektórym ciężko pośmiać się z teraźniejszej rzeczywistości opowiedzianej z nutką bareizmu. Moim zdaniem ocena tego filmu tutaj to jakaś pomyłka... Podszedłem do tego filmu z dużą rezerwą... niepotrzebnie, uśmiałem się po pachy :)
Widzisz, ale miś i rozmowy kontrolowane to (przynajmniej dla mnie) inny poziom komedii. Tamte filmy to przykład angielskiego poczucia humoru połączonego z ówczesnymi warunkami życia w PL. Nie ma tam pajacowania, które rozśmiesza dzieci, a masa rozmów, które rzekomo są bardzo serio, a Ty jako widz, który żył w tamtych czasach lub bardzo dużo o nich wie - płaczesz ze śmiechu myśląc o tym, że to teoretycznie mogło mieć miejsce. A Ryś? Żarciki na poziomie dzieci z podstawówki i nic więcej. Jakoś nie poczułem zbytnio parodii życia lat 90'tych, bo wszystko jest naciągane w stronę absurdu, a to nie o to chodzi - absurdy były nie tylko w PRL'u, ale też świeżo po przemianach ustrojowych i są teraz, po prostu trzeba umieć je wychwycić i odpowiednio zaprezentować. Z kolei w rysiu dialogi są przykre...np. ten sprzątaczki z Jarząbkiem na stadionie kiedy Jarząbek oddala się skacząc jak żaba. Już podczas tej sceny miałem ochotę zakończyć seans. No ale są gusta i guściki.