dowpcip co najwyżej rynsztokowy ('przezabawna' scena z wibratorami, dwóch facetów w gaciach nakrytych przez kobiete - jakie to odkrywcze panie tym , zrewolucjonizował pan światowe kino) do tego próba ordynarnego przekalkowania 'misiowych' gagów i humoru na upełnie
inna rzeczywistość (trafiające w samo sedno napisy z transparentów z 'misia' w 'rysiu' nic nie wnoszą i co gorsze, wziąwszy pod uwagę, że to komedia, nie śmieszą albo kapitalne kometarze trzecio- czy czwartoplanowych postaci z misia tutaj wciskane sa na siłe a ich poziom jest żenujący). dziwi tylko, że niektórzy aktorzy, którzy przecież musieli czytając scenariusz zdawać sobie sprawę z tego jak słaby materiał zaproponował tym, zgodzili się jednak wziąć udział w tym przedsięwzięciu. co, na boga, joanna szczepkowska robiła w tym
filmie? jej rola, mazurki chyba, przeszczepiającej organy mieszkańcom wsi i okolic była chyba marnym nawiązaniem do serialu 'dlaleko od noszy' a poza wszystkim pewnie, przeznaczoną dla ćwierćinteligentów, satyrą na polską służbę zdrowia. nigdy nie uwieżę, że szczepkowskiej ta rola od razu się spodobała i nie mogła, się doczekać kiedy zagra w tym filmie. co najbardziej mnie w tym filmie wkurzyło, to roszczący sobie prawo do bycia wielką alegorią przewróconej do góry nogami polskiej rzeczywistości, finał filmu. i tylko Bareja się w grobie
przewraca.