Film może i jest to kolażem, mozaiką ze spraw obecnej Polski. Tyle, że Tym kompletnie nie wiedział, co chce zrobić. Raz idzie drogą farsy, niezbyt smacznej zresztą, raz satyrą społeczno-polityczną a innym znów razem intertekstualną zabawą z widzem (nawiązania do "Rejsu", "Złotopolskich" i kilka parafraz zwrotów z"Misia", "Bruneta..." i "CMZJMZ"). Fabuła prawie nie istnieje, to bardziej zbiór skeczy złożonych w film. Postępowanie większości bohaterów jest często niezrozumiałe, nie wiem np. po co Jarząbek idzie do pracy akurat na poczcie(chyba tylko po to, aby się upodobnić do Józefa ze Złotopolic), nie wiem, skąd u Ochódzkiego Maria Wafel, skoro w "Rozmowach kontrolowanych" była tylko jedną z charakteryzatorek, które zrobiły z prezesa "Tęczy" kobietę, a nie pracownikiem. Nie śmieszy mnie chiński taniec pani Wafel, zabawa wibratorami, ani obściskiwanie się półnagich Molibdena i Prezesa(czyżby inspiracja "Boratem"?). Doceniam jedynie epizody z kabaretami Mumio i Hrabi (do tego jeszcze facet z Kabaretu Moralnego Niepokoju z wyglądem a'la Wierzejski). No i czemu służył ten wątek z Gangsterem? Jakie są jego związki z Molibdenem i po co strzelać do Prezesa, skoro ten już oddał kasę? I co śmiesznego w tym, że sprzątaczki mają na imię Pupa i Kupa ? Słowem: groch z kapustą i to stanowczo za długi (prawie 2.5 h !) Niektóre pomysły były nawet i ciekawe, ale utonęły z powodu braku rozwinięcia. Mimo widocznych ambicji reżysera- film bez pomysłu.