,,Miś" jest już kultowy, ,,Rozmowy kontrolowane" były udane, ale ,,Ryś" to porażka Tyma na całej linii. Słaby, jedynie fragmentami zabawny scenariusz. O reżyserii szkoda nawet wspominać, bo Tym reżyserem nigdy nie był i nie będzie. Wiele scen jest za długi, film ciągnie się w nieskończoność, a kończy ni w pięć, ni w dziesięć. Gwiazdorska obsada daje radę, ale nie ma czego grać. Całość wygląda jak jeden wielki zbiór lepszych i - najczęściej - kiepskich pomysłów, niedopracowanych zresztą. Tym - wielki aktor, satyryk i scenarzysta czasów PRL-u nie poradził sobie w rzeczywistości III RP. Ps. Film kojarzy mi się dobrze - z nieodżałowanymi czasami studenckimi. :)