Uważam, że jest dosyć elastyczny jeśli chodzi o odbiór filmów, nawet w Apocalypto dostrzegłem dobre strony :), ale Ryś autentycznie mnie zirytował. Jeszcze nigdy nie żałowałem tak bardzo czasu spędzonego w kinie (a było go trochę: ponad 2 godziny).
Wydaje mi się, że wyłapywałem "smaczki", bawiły mnie co bardziej wyszukane żarty (było ich kilka), niewyszukane czasem też :), ale co z tego? To zaledwie kilka ulotnych chwil w długich minutach męczarni. Ryś jest po prostu filmem złym (nie wiem jak Wy, ale wg mnie istnieją obiektywne przesłanki, które pozwalają stwierdzić czy film jest zły i gusta nie mają tu nic do rzeczy). Zachęcam zatem z całego serca do nieoglądania tego filmu. Zapewniam, że żaden/żadna z Was nie straci wiele, jeśli nie obejrzy tego filmu, a oglądnięcie go z samej ciekawości "czy to rzeczywiście taka kicha?" nie da Wam ani odrobiny satysfakcji.
Jeśli choć jedna osoba wysłucha mego apelu będę miał poczucie dobrze spełnionego obowiązku troski o bliźniego ;)