Musze przyznac, że to dosć ciekawe spojrzenie i wogóle oryginalna produkcja. Kilka watków nie do konca zrozumiałych.
Zgadzam się (zobacz też mój inny post). Co do niezrozumiałych wątków: owszem, jest ich kilka w tym filmie. Jeden z nich mnie dziś po kolejnym seansie zaintrygował, bo widocznie pierwszy raz go przeoczyłem.
[SPOILER]
Mianowicie chodzi o kobietę dającą kursy na basenie, tę grubszą panią z blond włosami i okularami. Pomaga zdesperowanej aktorce przełamać pierwszy lód i po prostu dać się ponieść uczuciom na wodzie. W późniejszej scenie, gdy aktorka na basenie znajduje partnera-filozofa, cała grupa oddaje swój "krzyk" i wszyscy wychodzą z wody. Jest to ujęcie z góry. Wtedy też widzimy, że aktorka i filozof pozostają w basenie, a na krawędzi leży osoba, jakby martwa... Czy to właśnie ta pani instruktor?! Jeśli tak, to jaki sens miałaby jej śmierć po odnalezieniu "krzyku" przez grupę?! Czyżby jej sens życia zagasł razem z wykonaniem zadania, tj. zakończeniem sesji sukcesem? Jakoś tego nie mogę rozszyfrować i chętnie posłucham Wasze refleksje na ten temat :)