Widziałam już wiele filmów o miłości. "Sabrina" jest jednym z najlepszych. I nie chodzi tu o fabułę, która i tak zdąża do szczęśliwego końca. Ale o chemię, jaką się czuję między H. Fordem a J. Ormond w tym filmie. Podobną widziałam tylko w "Między słowami".