Muzyka jak zawsze największą zaletą sagi, no i krajobraz. A Stewart w końcu wygląda jak człowiek. Jako, że targetem mają być nastolatki, to czemu nie mogą sobie bezkarnie pomarzyć o miłości do grobowej deski i o happy endzie? Nam, staruchom, pozostaje tylko pośmiać się z wyobraźni autorki sagi, która mimo, że jest dojrzałą kobietą, nadal ma w sobie coś z takiej naiwnej małolaty.