W poprzednich częściach skupiałam się bardziej na tej wewnętrznej walce "wampir czy człowiek",
tutaj jak już wszystko było pozamiatane myślałam że mnie zniechęci. Jednak oglądając to drugi raz
zaczęłam zauważać pewne aspekty które potęgowały w miarę upływu każdej minuty. Mam na myśli
aspekt miłości i rodziny. wcześniej była Bella i Edward a tutaj pięknie były ukazane uczucie rodzinne,
które w wykonaniu przede wszystkim Kristen mnie naprawdę urzekło.:) Czytałam kiedyś, że ona ma
bardzo ograniczoną mimikę i wyraz artystyczny, ale ja właśnie w tej części zauważyłam że na tym
polega jej fenomen. Mimo iż z pozoru może się tak wydawać to ona tworzy niesamowity klimat, za co
winszuję i chciałbym ją zobaczyć w wielu filmach.:) Reszta ekipy też bardzo fajnie.:) A scena
końcowa bardzo piękna, w pewnym stopniu złagodziła niesmak jaki zrodziła we mnie decyzja że Bella
jednak będzie wampirem.:)