Film jest po prostu beznadziejny. Moim zdaniem za bardzo skoncentrowali się na scenie walki,
zamiast na istotnych, według mnie, faktach. Jak Renesmee rosła (jedna scena kiedy Carlisle ją
mierzył), na przykład.
I jeszcze ta Stewart... swoją mimiką twarzy denerwuje mnie najbardziej. Wszędzie ma tę samą
minę, jakby dostała jakiegoś paraliżu.
Wiem, ekranizacja ma prawo różnić się od książki, ale na prawdę? Trzy pierwsze części jako tako
dało się oglądać (chociaż Kristen od początku rozprasza mnie swoimi minami), no ale to za
przeproszeniem, zje*ali kompletnie. Taka jest moja opinia i jej nie zmienię.