Film ogólnie mi się podobał, jak i cała seria. Ale w tej części ta charakterystyczna walka, która wywiązałaby się między nimi. No to okey, mogę zrozumieć, że ich przyjaciel, ojciec i założyciel tej całej rodziny rzucił się w obronię Alise. Ale pytanie po co reszta rzuciła się na ślepo zamiast pomyśleć - mieli w drużynie Belle, która dawała im wszystkim tarcze i 2 osoby, których moce przesądziły by o wygranej ten bitwy przez nich. Wystarczyło tylko, żeby Bella stojąc z tyłu utworzyła tarcze, a "Amazonka" oślepiła wrogów, co przecież było jej darem. Reszte załatwił by gość od żywiołów i wilkołaki. Wręcz rozszarpali by ich jak by chcieli. I sądzę, że do takiego planu bitwy nie potrzeba Bonapartego, wielkiego taktyka tylko jednej osoby, która ma coś w głowie. Ogólnie dałem 7, film nie jest taki zły.