PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=580710}

Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2

The Twilight Saga: Breaking Dawn - Part 2
2012
5,9 135 tys. ocen
5,9 10 1 134853
3,7 18 krytyków
Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2
powrót do forum filmu Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2

Zaznaczam na wstępie, że książek nie znam. Przeglądałam w sklepie, przeczytałam kilka stron, lecz sobie odpuściłam, bo były słabo napisane/przetłumaczone na polski (np. powtórzenia, ten sam schemat, prostota przekazu, błędy frazeologiczne). Nie podobała mi się także forma prowadzenia narracji.

Zaraz po premierze filmu naczytałam się o nim w sieci masę prozytywów. Że arcydzieło, że świetny, że piękny, że to najlepsza część i miażdży pozostałe. Musiały to być jednak komentarze zatwardziałych fanów, gdyż żadnej rewelacji w filmie się nie dopatrzyłam. Znów była ta sama smętna, smutna, usypiająca muzyka (wyjątek: scena bitwy z trailer music - to akurat wyszło ok), znów aktorzy wypadli sztywno, infantylnie i nijako, znów Kristen Stewart zagrała fatalnie, to tego zachowywała się jak narwaniec w niektórych scenach. Może zacznę od plusów, bo jest ich mało.

Na początek intro - ładnie zrobione i ciekawe.
Dalej scena, jak Bella i Edward biegną przez las, czyli niezłe ujęcia przyrody, te wszystkie wiewiórki, otwierające się kwiaty i płatki śniegu.
Taylor Lautner i jego ciałko (scena z ujawnieniem wilkołactwa przed Charlie’em).
Córka Belli. Była sympatyczna. Taki powiew świeżości w Sadze.
Wizja Alice (bitwa), jak i fakt, że do żadnej bitwy nie doszło, co zwykle dzieje się pod koniec filmów fantastycznych. Plus za tę oryginalność.

No i na tym koniec plusów.

Największym minusem jest strasznie duża ilość głupot, pomijając oczywiście kilkudziesięciokilogramowych ludzi zmieniających się w trzystukilowe wilki i wampiry świecące w słońcu, która to cecha kompletnie niczemu nie służy, skoro wampir jest superszybki i potrafi złapać każdą ofiarę, że nie musi jej oczarowywać. O tym było już zresztą powiedziane przy poprzednich części. Po tragicznie nudnej części 1 „Przed świtem” spodziewałam się większej ilości akcji, gry na moich uczuciach, zaskakujących wątków, że będzie się po prostu działo. Ale nic z tego. Pół filmu bohaterowie chodzą po domu i gdybają, 1/3 filmów schodzą się świadkowie z całego świata, a pod koniec jest spotkanie Volturi i zwolenników Cullenów na ubitej ziemi (obie strony zmówiły się, czy jak, że będą lać się na tym płaskowyżu?). Przepraszam najmocniej, śniegu. Czyli większość filmu znów była nuda, jedynie wizja bitwy i polowanie Belli na początku jako tako przykuwało do ekranu. No właśnie, Bella i jej zachowanie. Dla mnie był to kompletny absurd. Prawie całą Sagę dziewucha była ślamazarą, zaślepioną w wampira nastolatką, ciągle miała jakieś kłopoty. Mowa była o tym, że jest tarczą i blokuje wampirze moce, więc po co dali jej siłę supermena i furię berserkera? Dlaczego stała się najsilniejszym wampirem, że nawet nie miała problemów z żyjącym tysiące lat, potężnym Aro? Może było to opisane w książce, ale mnie to nie obchodzi. Ja poszłam obejrzeć film i wszystko powinno wynikać z jego treści albo być w nim wyjaśnione, np. w postaci dialogów bohaterów. Przeskok z szarej myszki do agresywnej furiatki, która rzuca niczemu niewinnym, kochającym ją Jacobem, jest absolutnie nie do przyjęcia. Czyli jak zwykle porażka na całej linii w przypadku tej młodocianej aktorki. Dalej Aro, jak i cała grupa rozbisurmanionych Volturi. Czyli starszyzna wampirów, która powinna emanować mądrością i pobłażliwością, zachowuje się infantylnie jak dziesięciolatki. Zwłaszcza rozdokazywany Aro. Do tego dał się tak łatwo pokonać. I to ma być jeden z najstarszych? Bez zbadania sprawy chciał zgładzić Renesmee, bo jakaś babka go przed nią przestrzegła? Aro zbiera więc kumpli i gremialnie idą na Cullenów, a sprawa dopiero badana jest przed bitwą. Wszystko się wyjaśnia, ale nic z tego, trupy jednak być muszą, bo impreza byłaby bez nich nieudana i coś się należy w zamian za podróż przez pół świata. Później mamy wampira władającego żywiołami, który tworzy przepaść w gruncie, do której wpadają zarówno walczący przyjaciele, jak i wrogowie. Jeszcze ta lawa 50 metrów pod ziemią. Rozumiem, że miało to wyglądać ciekawie i potęgować klimat grozy, jednak efekt wyszedł zupełnie odwrotny. Niczemu te efekty nie służyły. Ucieczka Renesmee na grzbiecie Jacoba - kolejna głupota. Wiadomo, że wampiry łatwo go dogonią. Do tego chciał się salwować sprzed nosa Volturich. I tak można wymieniać. Pani Mayer mogła przedstawić wszystko inaczej, lepie, jednak pewnie jej się śpieszyło, bo książka musiała trafić na półki w wymaganym terminie.

Bohaterowie znów zostali zagrani słabo. Wydają się być zamazani i niewyraźni. Każdy do każdego podobny. W tym młodziki do starszych wampirów. Odnosi się wrażenie monotonni. Lepiej wypadli jedynie Charlie, Jacob i Alice.

O kiepskiej ścieżce dźwiękowej i nudzie już wspomniałam.

Wyższej oceny niż 4/10 dać niestety nie mogę.

Moja opinia podchodzi pod obiektywną, bo nie jestem ani fanką Sagi, ani jej wrogiem. Po prostu lubię fantastykę i jestem otwarta na wszystkie filmy o tej tematyce. Dlatego chętnie sięgnęłam po Sagę.

Jeśli ktoś chce zobaczyć ciekawą lovestory o wilkołakach, polecam „Krew jak czekolada”. Historia jest o wiele ciekawsza od „Zmierzchu” i brak w niej infantylności.

ocenił(a) film na 2
Anna_Sandstorm

Bodajże w pierwszej części "Przed Świtem" było wspomniane o tym, że młode wampiry przez pierwsze miesiące swojego życia są silniejsze od innych, bo mają w sobie jeszcze ludzką krew.

Jullliana

Trochę dziwne. Bo ludzie są przecież znacznie słabsi od wampirów, ponadto śmiertelni. Spożyta ludzka krew jedynie zaspokaja wampirzy głód, ale nie wzmacnia jego mocy. Klasyczny wampir jest jak wino: in starszy, tym lepszy. W miarę upływu stuleci potężnieje.

A jedynkę sobie przy okazji przypomnę.

ocenił(a) film na 2
Anna_Sandstorm

Kto mówił, że nie wzmacnia? To było w Zaćmieniu.

ocenił(a) film na 10
Anna_Sandstorm

Też mi właśnie to podpadło, w serialach typu Czysta Krew lub Pamiętniki Wampirów, wampiry starsze mają przewagę nad młodszymi przecież bo są silniejsze , a tutaj to jakoś nie zostało to ukazane.
a w Zmierzchu nowo narodzeni to są potężni i chyba taki wiek jak Aro, bo w końcówce zostalo to pokazane jak trudno jego głowę było oderwać.

Sharenne

cześć Diablicaaa

ocenił(a) film na 5
Anna_Sandstorm

kilkudziesięciokilogramowych ludzi zmieniających się w trzystukilowe wilk

I tu się z toba nie zgodzę, ponieważ to samo masz w Uderwordzie gdzie ludzie warzący po max 80 kg zamieniają się w pół tonowe 3 metrowe bestie, To jest standard u wilkołaków w tym przypadku lupusów.

Co do wampirów na słońcu to dla mnie to profanacja wampirów. Dracula się w grobie przewaraca

maciejerzy

Z tego co pamiętam w ostatnim Underworldzie był nawet wilkołak wysoki na 5 metrów. Scena ta pogrzebała cały film.

ocenił(a) film na 5
Anna_Sandstorm

To jest Kanon wilkołacwtwa to że 80 kg człek zamienia się w 3 metrową 500 kg bestie do zabijania

Tak samo jak kanonem wampiryzmu jest to że wampiry nie rozmnażają się i nie chodzą po słoneczku

maciejerzy

Póki do filmów nie zaczęły wdzierać się komputerowe efekty specjalne, wilkołaki zawsze były ludźmi z sierścią i zmienionym kształtem ciała. Ale waga pozostawała niezmienna lub ledwo się zmieniała. Dobrym przykładem jest "Amerykański wilkołak w Londynie", "Srebrna kula", "Wilk" czy "Mój tata jest wilkołakiem" (nie pamiętam dokładnie ostatniego tytułu - akcja działa sie tam w lesie i była sekta katolicka). Zawsze tak było. Proporcje powinny być zachowane, bo tu nie działa magia tylko lykanotropia.

ocenił(a) film na 5
Anna_Sandstorm

Tak ale zaczęto wprowadzać formy wilkołaków podstawowa czyli ludzka pośrednia czyli wilk stojący na tylnich łapach forma bojowa i trzecia wielki wilk to co masz w zmierzchu