Nie wiem czy to był wymysł pani Meyer by pokazać wizję Alice (walkę finałową). Można powiedzieć,
że wykopali sobie dołek i sami w niego wpadli przecząc wszystkiemu co do tej pory pokazali.
Dlaczego Alice widziała walkę skoro brały w niej udział wilkołaczki? Dlaczego widziała jak Jacob i
Nessie uciekają skoro w wizjach nie widziała ani dziecka ani wilkołaka (gdyż wizje tyczyły tylko
tego czym była w przeszłości i czym jest w teraźniejszości)? Oczywiście gdyby trzymali się
książkowej wersji tego głównego błędu by nie było, niemniej chciano podkręcić atmosferę i
pokazać choć troszeczkę akcji. Cóż udało się. Skutkiem jest jedynie zanegowanie wszystkiego co
do tej pory stworzono i mówiono w poprzednich częściach.
Ta finałowa walka była jedynym jasnym punktem filmu. Cała reszta wołała o pomstę do nieba z żenującą wampirzą miłością Edka i Belki na czele. Nigdy nie wybaczę twórcom, że końcówka okazała się przepowiednią, a wszyscy żyli długo i szczęśliwie, aż do wyrzygania. Finał sagi zasługiwał na lepsze zamknięcie.
Fakt, ktoś zginąć musiał, pani Meyer zdecydowała że będzie to osoba niby dobra, niemniej taka do której czytelnik nie zdążył się przywiązać (Irina). Ja czułabym się usatysfakcjonowana gdyby kipnął chociażby Emmet.
Najlepiej byłoby gdyby po kilka osób z każdego sojuszu zostało pozbawionych życia, wkurza mnie taki nachalny happy end. Każdy przytula każdego, gada jakie to fajne życie ich czeka... litości! Takie sagi jak Zmierzch poznaje się po tym jakie mają zakończenie, słodko - gorzkie pokazałoby nam, że twórcy odrobili lekcję, a tak mamy typowe filmidło tylko i wyłącznie dla fanów serii. Ja rozumiem, że to oni przede wszystkim sikają w majtki na widok bohaterów, ale niech nikt potem nie ma pretensji, że cała reszta kinomanów wiesza na tej produkcji psy, skoro twórcy serwują nam takie coś!
Poza tym liczę na kilka Złotych Malin w tym roku :)
No i gdyby już tych kilka postaci uśmiercili, to film od razu zyskałby na wartości?! W takim razie te wszystkie filmy, gdzie trup ścieli się gęsto, któryś z głównych bohaterów na końcu żegna się z życie - to arcydzieła?
Umierają jest dramaturgia, nie umierają komedia\idylla :)
Co jest bardziej dramatyczne film o problemach rozpieszczone dziecka/ czy głodu w afryce ?
Śmierć budzi emocje tu niby były ale tylko przez chwilę, gdyby kilka postaci umarło film niósł by ze sobą emocje na dłużej.
Zresztą tak się cieszyłem jak ta co widzi przyszłość dała na tacy wilkowi tą co sprawia ból, a potem co? czar prysł hahahaha ;D
napewno film się i tak lepiej skończył niż książka bo przynajmniej sie coś działo w książce to po prostu sobie volturi poszli , jak dla mnie to było najgorsze z mozliwych zakończeń , a tak to przynajmniej coś do filmu dodali , troche ulepszyli koniec
nie w książce nie ginie nikt prócz iriny , nie ma wizji alice jest po prostu tak że wtedy kiedy volturi mają podjąć decyzje czy zabić te małą czy nie to przychodzi alice z tymi indianami i tyle
Faktycznie, nie zwróciłam uwagi, że przecież Alice nie mogła widzieć wilkołaków, a nagle... Voila! Już może.
No, ale czemu się dziwić skoro sama autorka sobie przeczy. Rosalie płacze, że jest wampirem, więc nie może mieć dzieci, po czym Edłord zapładnia Belkę. To jest tak absurdalne, że nawet moja szeroka tolerancja na debilizmy, nie jest w stanie tego pojąć. Dlaczego wampiry mogą mieć dzieci? I dlaczego tylko mężczyźni? W jaki sposób Edłard zapłodnił Belkę? Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że meyerowskie wampiry nie miały krwi, więc jakim cudem? Już nie wspominając o tym, że przecież był trupem, więc dlaczego w jego organizmie zachodziły procesy typowo ludzkie? Jeść i spać nie musiał, ale już plemników miał pod dostatkiem. Żenada.
To, w jaki sposób Edward zaplodnił Bellę jest wyjaśnione w książce,co prawda nie wiele jaśniej, ale jednak. Ale cała saga poprzez ten film została koncertowo spalona. Samozaprzeczanie, nie zawarcie dużej ilości wydarzeń z książki oraz tandetnie przedstawiona miłość Edwarda i Belli jako dwójki wampirów (w poprzednich częściach jakoś lepiej to przedstawiono). Słowem: żenada.
Naprawdę? Możesz napisać w jaki sposób? Bo książkę czytałam dawno i tylko połowę ostaniego tomu, więc najwyraźniej mi to umknęło.
Wyjaśnienie jest takie: mężczyźni po okresie dorastania już się za bardzo nie zmieniają (chodzi o to, że mężczyzna może zostać ojcem zarówno w wieku lat 20 jak i 95), a kobieta zmienia się nieustannie. Nawet, gdyby Bella zmieniła w wampira w momencie swej płodności, to i tak nie donosiłaby ciąży, bo bycie wampirem nie pozwoliłoby jej na dostosowanie się do nowego stanu. Jakieś wyjaśnienie to jest, ale ja na przykład nadal się zastanawiam, w jaki sposób Edward mogłby non-stop produkować nowe plemniki, skoro od przemiany się nie zmienia? A może w założeniu pani Meyer te które wytworzyl przed przemianą byłyby niesmiertelne? :)
Dla mnie to żadne wyjaśnienie. Może i fizycznie się nie zmieniają (bo nie są w ciąży), ale po pierwsze, żeby produkować plemniki nie można być trupem, a po drugie, żeby mężczyzna mógł kogokolwiek zapłodnić (i w ogóle uprawiać seks), to musi mieć krew. Także pani Meyer sama się w tym wszystkim pogubiła. Choć oczywiście plemniki Edzia mogły być nieśmiertelne:)
taa pani meyer tłumaczyła w wywiadzie że jej wizja wampirów nie wyklucza istneinia płynów wewnątrzustrojowych. Więc krew jest ale nie kraży, pleminki pływają ale nie ma nowych, ślina - jad są. blablabla. W sumie to się klei kupy.
ale nawet jak nie to fantasy jest o bajach, więc po co to plucie? -.-
a wizja świetny pomysł, prawie myślałam że serio to wprowadzili. Super sprawa zobaczyć jakby ta walka mogła wyglądać :) popieram to! :D
"Więc krew jest ale nie kraży" - Nie wiem czy wiesz, ale do uprawiania seksu wypadałoby, żeby jednak krążyła. Jeśli tego nie wiedziałaś, to przepraszam za uświadomienie.
Ja się nie czepiam świata wymyślonego przez autorkę dopóty, dopóki sama sobie nie zaprzecza. Rosalie nie może mieć dzieci, ale Edward z niekrążącą (jak sama powiedziałaś) krwią zapładnia Bellę. Wystarczyło zmienić trochę swoją "wizję wampirów", a już to wszystko miałoby ręce i nogi.
Tak swoją drogą, skoro Rosalie chciała mieć dziecko, a wychodzi na to, że było to możliwe, tylko poza jej organizmem (bo fizycznie nie mogła być w ciąży), mogła sobie znaleźć surogatkę, która posłużyłaby jej za żywy inkubator. No bo kobiety też miały wszystko w porządku, tak? "Plemniki pływają, ale nie mam nowych" Idąc tą drogą komórka jajowa jest, ale nie pojawia się nowa. Czyli co najmniej jedno dziecko mogła mieć, dobrze zrozumiałam?
Jak dolores wspomniala krew musi krążyć by doszło do zapłodnienia, ba! Musi krążyć żeby doszło do wzwodu. Kiedys czytałam książkę gdzie było wyjaśnienie, że wampiry same kierują krew do dowolnej części ciała. Plemniki zaś jak wiemy żyją max tydzień, a skoro u wampirów możliwy jest wytrysk to i powinny sikać, prawda? Nie może być tak,że tylko niektóre rurki pracują. Meyerowa się nie popisała z wyjaśnieniami. Owszem, w niektórych powieściach takie niedopowiedzenia są celowe, niemniej chodzi o głębsze przemyślenia niż samo "jak Edzio u licha zapłodnił Belkę".
I w życiu nie słyszałam o głupszym wyjasnieniu niż nieśmiertelne plemniki. Jak fizycznie może powstać życie z czegoś martwego? To się wzajemnie wyklucza, chyba że doszło do zapłodnienia świeżo po przemianie gdzie płyny fizjologiczne jak i cały układ nadal pracował.
NIEPOKALANE POCZĘCIE - i nagle wszystko staje się jasne i do tego jeszcze mamy biblijny posmak ;)
Saga Zmierzch ogólnie nie porywa, ale ta część przebiła wszystko.................nuuuuuuuda...................te nominacje do malin zasłużone:)