PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=580710}

Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2

The Twilight Saga: Breaking Dawn - Part 2
2012
5,9 135 tys. ocen
5,9 10 1 134876
3,7 18 krytyków
Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2
powrót do forum filmu Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2

Kontynuując swoją przygodę z światem fantasy, udałam się do kina, chcąc jak najszybciej
zobaczyć ten ostatni odcinek wielkiego romansu.
obejrzałam ... i...
pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, po zakończeniu filmu, w momencie gdy siedziałam jeszcze na sali kinowej... i przyznaję, iż podesłana w całości przez moje emocje, brzmiała:
"bardziej tego spieprzyć nie mogli"... chyba nawet powiedziałam to na głos.. ;)
no cóż, czułam się rozczarowana i zawiedziona.

To rozczarowanie, zabarwione nawet lekką nutą irytacji, nie tyle dotyczyło samego filmu jako obrazu, co sposobu przekazania historii i emocji.

Oczywiście porównywanie książek z filmem, jeszcze nigdy nie wyszło na plus dla filmu, i ma na to wpływ wiele czynników, a najważniejszym z nich jest chyba ograniczony czas opowiadania historii ( w tym przypadku 117 min).
Jednakże krócej nie musi oznaczać gorzej. Przecież to od twórców zależy, na które emocje i sceny z książki postawią, które wyróżnią a które pominą całkowicie..
Dobre wybory sprawiają, iż pomimo skróconej historii, film zachowuje klimat, złe wybory sprawiają, iż film rozczarowuje, tak jak to ma miejsce w tym przypadku.

Sam obraz, oglądało się jednak całkiem nieźle. Bardzo fajna była czołówka filmu oraz końcówka z napisami. Te elementy akurat były na prawdę dopracowane, i w pełni zsynchronizowane z samą historią.
Po za tym mnóstwo pięknych widoków oraz efektów specjalnych, które były tutaj mocnym akcentem. Niektóre z nich były oczywiście mniej udane, i tutaj przykładem może być niemowlę a niektóre były całkiem niezłe.. chociażby wilki.
Przyznaję jednak, iż porównując je z poprzednią częścią filmu, to efekty w pierwszej części
były jak dla mnie o wiele bardziej spektakularne i efektowne.
Część 2 w dużej mierze składała się z motylków, kwiatków, drobinek kurzu w cudowny sposób wirujących w powietrzu, oraz Belli z Edziem biegających beztrosko po baśniowym lesie... i to wszystko zapewne było skierowane do tej żeńskiej części publiczności... słodko... do zwymiotowania :)
Wzięto jednak także pod uwagę wszystkich tych biednych mężczyzn, zmuszonych zapewne przez swoje partnerki do pójścia na ten film.. i to pewnie do nich skierowane były wszystkie sceny walki, odrywane głowy, czy też palone ciała.

Ogólnie jednak brakowało mi tutaj spójności..
tego aby mnie ta historia wciągnęła i zostawiła po sobie niedosyt.. tak jak to miało miejsce po przeczytaniu książki.
Zamiast wybrać kilka elementów, na których by się skupiono i zbudowano cały klimat,
"przeleciano" tutaj po łebkach po większości scen, tnąc, zmieniając chronologie, lub też
całe zdarzenia, niestety z niekorzyścią dla filmu.
Scena z walką, która okazała się wizją.. wywołała tylko gromki śmiech na sali..
a domyślam się, iż nie takiej reakcji oczekiwali twórcy filmu :)
Szkoda także, że tak po macoszemu potraktowano wątek mojego ulubionego bohatera, Charliego, chociaż przyznaję, iż przy scenie uświadamiania go przez Jackoba, uśmiałam się szczerze :)
Oczywiście wilkołak nie marnował czasu, i siłownia zapewne przez dłuższy czas pozostawała jego drugim domem, czego efekty mogliśmy podziwiać, podczas sceny ze ściąganiem koszulki ;)
Żałuję także, iż w tej części oprócz Taylora Lautnera, nie było pozostałych aktorów grających
wachtę wilków... wogle jakoś wątek wilków potraktowano pobieżnie, czego zupełnie nie rozumiem, ponieważ w samej historii to dość mocny element.

Z innych plusów... bardzo fajnie według mnie dobrano większość aktorów dla nowych postaci, i stworzono ich kreacje. Z łatwością można było się domyślić, która postać jest kim.

Podsumowując.. pomimo tego iż jestem fanką samej historii..
to "Przed świtem cz. 2".. to jak dla mnie wielkie oczekiwania i jeszcze większe rozczarowanie..
Masówka, wyprodukowana już tylko po to aby zgarnąć kasę, miałam wrażenie,
jakby sami autorzy filmu, mieli już dość tej historii, dlatego też zrobili to szybko, na kolanie,
aby jak najszybciej mieć to z głowy.
Wiedzieli, że nawet gdyby to był największy gniot to i tak na siebie zarobi...
Podobno na tą część sagi był przeznaczony najwyższy budżet... szczerze..?
to nie wiem na co go przeznaczono.. może po prostu na gażę dla aktorów ;)

No nic, trzeba po prostu przeczytać książki :)

kulturalneuczucia

Bardzo obiektywna i trzymająca się "kupy" recenzja.
Widać, że nie jesteś fanką sagi, która za wszelką cenę obroni "arcydzieło".
Nieźle napisane :)

kulturalneuczucia

Książki również nie są jakieś wspaniałe, ale gdyby nie film inaczej bym je spostrzegała, choć Meyer stworzyła świat banalny i nieco prymitywny. Ale zgadzam się z recenzją.

kulturalneuczucia

Ja z kolei na obronę filmu dodam, że to wciąż są ekranizacje wypocin Meyer, tego i tak nie dało się uratować. Niezależnie jak dobrych aktorów by wzięli i jak szliby stricte z tym co było w książce (ale na serio, czy to miało aż takie znaczenie? Dla mnie to było naprawdę bez różnicy, bo żadna scena w Zmierzchu nie wydawała mi się istotna). Dalej byłby to film niepoważny, w takim samym stylu jak Moda na Sukces jest niepoważnym serialem.

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem