Do kina poszłam dla zasady, bo widziałam poprzednie części i żeby się ponabijać razem z
kumpelą. Już przy kupnie biletów się pomyliłam i powiedziałam: "poproszę dwa bilety na
pedałów.. Znaczy się Zmierzch" Koleś w kasie miał chwilę radości w swojej nudnej pracy ;)
Tak czy inaczej, początek zajeżdżał parodią, dalsze sceny też nie były porywające. Czasem
Jake,albo Charlie walnęli coś śmiesznego a tak to flaki z olejem. Aż wreszcie dochodzimy do
momentu spotkania Volturi i naszego Happy Teamu. Sceny walki nawet, nawet. Reakcja sali
na śmierć Carlisle i Jaspera- niezapomniana. A później ten śmiech z mojej strony, wściekłość
mojej koleżanki i zszokowanie sali, kiedy to wszystko okazuje się być tylko wizją Alice.. Po
prostu coś niezwykłego. Jeden z lepszych MindFu*cków mojego życia XD I w ogóle późniejsze
zachowanie Aro też jest boskie, no po prostu wielbię gościa. Innymi słowy: scena walki i tego
co jest po "śmierci" Aro jest godne oglądania a to co wcześniej i później to tylko dla
prawdziwych fanów sagi. Tak przynajmniej ja uważam. Pozdro ;)