Jakoś mnie nie zachwycił, może dlatego, że niezbyt wierzę w taki dziwaczny układ trójkąta, gdzie nikt do nikogo nie ma o nic pretensji. może dlatego, że jakoś mnie nie przekonuje przeznaczanie wielu milionów dolców na osobę, która nie jest rodziną. Może dlatego, że organizacja kartelu z jedną kobitką, która wszystko może też mnie nie przekonuje, myślę raczej że jest to grupa ludzi powiązanych interesami, w mniej czy więcej decyzyjnych. Może też dlatego, że agent federalny czyli John Travolta, okazał się tu tak jakby ofiarą, fajtłapą, który sobie pozwala w kasze dmuchać (popatrzcie Amerykański Gangster i tam policje). Może też dlatego, że uprawianie Marychy tu jest pokazane niemal jak idylla, a moim zdaniem, choć nigdy nie prowadziłem takiej działalności, to twarda walka bez skrupułów gdzie nie ma miejsca dla mięczaków, gdzie wszystko się kręci wokół kasy, ale film mimo wszystko jest pełen akcji.
pozdrawiam