Film zraził mnie do siebie już na początku - niespotykane chyba poza kinem polskim nachalne reklamowanie różnych marek: zastanwiłem się czy oglądam film czy przerwę reklamową, liczyłem kolejne marki pokazywane na ekranie. Poza tym pani Bittova w ogóle mi do tej roli nie pasowała, nie przekonała, w sumie nie wiadomo "co poeta chciał przez to powiedzieć".