Myślę, że to co piszesz jest bezdennie głupie albo używasz słów nie znając ich znaczenia - vide hańba kina czeskiego (i słowackiego).
Tyle, że nic mi do Twojej opinii; jest uprawniona na portalu filmowym. Jest tu miejsce na wolność wygłaszania dowolnych bzdur.

dziekuje za smialy komentarz! jesli porownamy ten film z dzielami Vlacila, Chytilovej czy Papouska, to jest on wlasnie haniebny, gdyz zrywa z tradycja wielkiego artystycznego kina czeskiego i slowackiego, jakie znamy z dawnych czasow...nie wiem, co w tej wypowiedzi jest tak "bezdennie glupie"... ale oczywiscie masz prawo tak sadzic:) trzymaj sie!

Zaczyna się obiecująco( i tu nawet o tę Ninę nie idzie, która śpiewa tak,że facetom głosem krawaty wiąże) można mieć nadzieję na jakiś intrygujący wywód o kobiecej dojrzałości. Ale po takiej ekspozycji następuje estetyczna wolta w kierunku infantylnej opowieści o macierzyńskich rozterkach skierowanej do młodego widza.Niech będzie ,,4" za bieganie po gabinecie ginekologa z gołą ,,czwórą".
Good night and good luck, esforty.
4/10

Obawiam się, że w twoich wypowiedziach (obydwu) pretensjonalności jest tyle, że spokojnie mógłbyś z twórcami tego filmu rywalizować... W kinematografii każdego kraju zdarzają się pretensjonalne hafty - jak to ma być powód do hańby, to nie ma dziś krajów niepohańbionych.

Tak, jak najbardziej, moja wypowiedź jest w najwyższym stopniu pretensjonalna! Ale tylko w ten sposób mogę wyrazić bezmiar mojego niesmaku... chodzi o to, że kino czeskie lat 60. jest dla mnie świętością i najchętniej zakazałbym robienia im nowych filmów, żeby nie psuć nieskazitelności całości obrazu ;)

To lepiej się w to ich kino z lat 60 nie zagłębiaj za bardzo, bo w końcu trafisz na jakiegoś gniota i co wtedy? Ja wiem, że dla niektórych jest to szokiem, że wtedy, w "Złotych Latach Kina", też powstawały gnioty, no ale trza prawdzie spojrzeć prosto w ślipia...

...och, nie nie nie, nie chcę poznać tej prawdy... ślepy na nią pragnę pozostać!

Rzecz spodziewana u wyznawcy jakichkolwiek świętości :)