Nie moge napisac wiele, bo juz wszystko zostalo napisane a powielanie nie ma sensu, ale dreczy mnie i meczy pewna sprawa. Wiem, ze Osiolek jest genialny, uroczy, jego haselka sa kultowe i pewnie za niedlugo wejda do Slownika Jezyka Polskiego jako idiomy, ale dlaczego nikt nie pamieta o biednym i opuszczonym lordzie Farquadzie??? Jak mowi staroegipskie przyslowie 'szlachectwo zobowiazuje', wiec w obronie lorda wystapie... To moj ulubiony bohater (oprocz Osiolka, Shreka i najsamprzod Ciasteczka) a i on tez ma genialny dubbing (niezapomniany smiech)! Gdyby nie on i jego pomysly (zazwyczaj wyborne lub doskonale- no coz, skormnoscia nadmierna to on nie grzeszyl), nasi glowni 'heros' nie przezyliby taaaakich przygod (kto wie, moze Osiolek nie poznalby Smoczycy?). Wszyscy podziwiaja pana Stuhra, do czego jak najbardziej sie dolaczam, a nikt nie wspomni o panu Ferencym!!! Wiec ja protestuje!!! I tylko mam nadziej, ze wystapi w drugiej czesci, bo nie wyobrazam sobie Shreka bez Farquada (no i Ciasteczka), ale chyba jako brat blizniak albo ozywiony twor dr. Frankensteina, boc marnie dokonal zywota.