Niektóre sceny wyraźnie trąciły swą sztucznością, dialogi brzmiały jak role aktorów w szkolnym przedstawieniu. Owszem, było brudno, na medal spisała się ekipa od scenografii, charakteryzacji i kostiumów, ale świat przedstawiony pozostawiała wiele do życzenia. Kolejne sceny nie wynikały z siebie, i wszystko działo się tak, jakby musiało tak być. Jednym słowem słaba reżyseria.
Wspomnienia Ryśka z dzieciństwa pojawiały się dosyć często. Niestety, nie były one, bynajmniej na początku, jakoś trafnie wplecione w fabułę.
Dla odmiany aktorzy pierwszoplanowi spisali się całkiem nieźle. Moim zdaniem na szczególną uwagę zasługuje kreacja Tomasza Kota.
Zdjęcia stały na wysokim poziomie. Trafiło się kilka naprawdę niezłych kadrów. Montaż również nienajgorszy.
Z całego tego filmu podobała mi się jedynie, ale za to bardzo, końcówka...
Reasumując...
Obrazu Jana Kidawa-Błońskiego nie polecam i nie odradzam, ale jeżeli chcecie zobaczyć go tylko ze względu na muzykę, to kupcie sobie lepiej płytkę Dżemu.
6/10
"dialogi brzmiały jak role aktorów w szkolnym przedstawieniu"
O ja myślałem, że tylko ja już to zauważam, a wszyscy inni się do tego w polskim kinie przyzwyczaili.
Nie zauważają tego faktu osoby oglądające produkcję pokroju „Ja wam pokażę”, a takich u nas większość.