Film klimatyczny, fakt. Ale arcydziełem to on nie jest. Przede wszystkim pominięto wiele wątków z życia Ryśka,- fabuła koncentruje się głównie wokół uzależnienia, zamiast rzetelnie i subiektywnie ukazywać życie Riedla. Nie tylko Riedla ćpuna, ale Riedla z całym jego jestestwem, ze wszystkimi wadami i zaletami. Tak, żeby osoba nie interesująca się wcześniej życiem R.R mogła zobaczyć w nim coś więcej, niż zwykłego ćpuna ze śląska, który "cośtam śpiewał, nieco grał i zaćpał się na śmierć"
Dalej... aktorsytwo. Poza dwima godnymi odnotowania wyjątkami Kota i pani Fraszyńskiej, obsada nie zachwyca.
Kompletnie pominięto również aspekt kontaktów Ryśka z innymi ludżmi - za przykład posłużę się sceną w parku. - Rysiek pyta Golę, czy będzie z nim chodzić, a już w nastepnej scenie dziewczyna paraduje po szkole z widocznym brzuszkiem! No proszę ja Was!
Barkuje mi tu za to odpowiedzi na podstawowe pytanie, które z pewnoscią zada sobie każdy po seansie: DLACZEGO Rysiek zaczął brać? Z nudów? Głupoty?
W filmie w ogóle nie poddkreślono, iż w tamtych czasach ludize nie wiedzieli o narkotykach tyle co dzisiaj. Nie mieli pojecia, że one uzależniają. A kto poszpera w książkach i przeczyta "Ryśka" pióra Skaradzińskiego, ten się dowie , iż R.R był również jednym z ludzi nieświadomych niebezpieczeństwa.

To tyle.