Jestem zbyt młody by pamiętać ryśka, ale wielokrotnie przesłuchałem wiele jego utworów. Większość jego utworów jest biograficznych to właśnie sprawia, że mają taką moc. Tymczasem z filmu mozna wywnioskować, że był on normalnym gdyby nie heroina szczęśliwym człowiekiem z rodziną i dziećmi. Utwory zupełnie nie pasują do jego życiorysu powstawały jak leciało, bez ładu i składu a wydaje mi się iż każdy (z tych większych) miał silne podstawy w jego życiu.
Zaczął brać gdy w miarę się wszystko układało (w dniu ślubu)... motyw z pierwszym braniem i zastrzykiem zrobionym przez kumpla to totalna żenująca bajka.
Moim zdaniem był to bardzo nieszczęśliwy, niepotrafiący się odnaleźć w ówczesnym świecie człowiek który przed problemami uciekł w narkotyki. A nie odwrotnie, owszem narkotyki go stoczyły, ale wcześniej też miał problemy.
Ogólnie montaż filmu jest bardzo słaby, nawet jak na polskie warunki..
Oceniam 4/10 bo było kilka lepszych momentów, niestety brak klimatu a czasy komuny zostały przedstawione karygodnie kolorowo!
Zgadzam się, że przedstawili film zbyt kolorowo. Rzeczywistość była gorsza. Sięgając chociażby po biografię "Rysiek" Jana Skaradzińskiego widzimy przykładowo, że Gola nie oparła się narkotykom. Sam Rysiek nie dostał pierwszego narkotyku od przyjaciela - w stanie wojennym próbował ratować kumpla z nałogu i sam wpadł. Jak dla mnie są to karygodne błędy kształtujące całkiem inny profil Ryśka Riedla. Mimo to, film bardzo mnie poruszył. Nie należy jednak za bardzo wierzyć jego realiom.