Do tego filmu mam mieszane uczucia. Podobało mi się w nim ukazanie szkodliwości narkotyków i ich wpływ na człowieka, jednak zostało to przestawione jedynie od fizycznej strony. Według mnie film byłby zdecydowanie bardziej udany, gdyby ukazano w większym stopniu problem psychiki takiego człowieka (jak w kultowym "Requiem dla snu" :]). Co do muzyki, to muszę przyznać, że stoi na naprawdę dobrym poziomie, chociaż nie jestem fanem rocka. Klimat w filmie podobnie jak muzyka - bardziej na pewno spodoba się on fanom Dżemu i innych podobnych zespołów. Co mi się nie podobało w filmie? Jak dla mnie w drugiej części filmu praktycznie nic się nie działo, oprócz koncert - narkotyki - koncert - narkotyki itd. I jak już wcześniej wspomniałem, liczyłem na ciekawe, poruszające ukazanie poranionej psychiki uzależnionego od dragów człowieka. Wyrazy uznania zdecydowanie należą się Tomaszowi Kotowi za naprawdę dobrą kreację w filmie. Świetnie ukazywał swoje cierpienia i poświęcenie dla dobra zespołu.