Niezaleznie od tego, jakim kto jest czlowiekem, NIKOGO nie mozna nazwac smieciem. Wiem, ze to trudne, zwlaszcza w przypadku np. zbrodniarzy, ale nie mamy prawa osadzac... a przynajmniej nie w ten sposob. Bo w czym czlowieczenstwo autora w/w tematu o imieniu sagan jest lepsze od innych?
Nie wiem, czy to zrozumiale, panie sagan, ale jesli nie, to polecam poczytanie Nowego Testamentu. Jest Ktos, kto przebaczyl wszystkim ludziom, bez wyjatku... i kto nigdy nie odwraca sie i nie nazywa smieciem.
Odnosnie zas samych narkomanow, alkoholikow i innych ludzi uzaleznionych, to zapewniam, ze byloby ich mniej i latwiej potrafiliby sie wyrwac z nalogow, gdyby zamiast obdarzac ich epitetami typu 'smiec' itp - wesprzec i pomoc... (i nie chodzi mi bynajmniej o pomoc materialna...).
p.s. A na film 'Skazany na bluesa' wlasnie sie wybieram...
Witam. Wiem, że post skierowany był do sagana, ale nie mogłem się powstrzymać od odpisania. Zdecydowanie można wyzywać ludzi od śmieci, jeśli takowymi są. Dla wielu ludzi przebaczenia być nie powinno. Piszesz, iż nie mamy prawa osądzać, przynajmiej nie w ten sposób. To w jaki? Powiedz mi proszę, jak powinno się osądzać morderców, gwałcicieli, tego typu bydło? Bo mieli trudne dzieciństwo? Kuźwa, to nie jest usprawiedliwienie. Mamy pogłaskać po główce np. tych sk**wysynów, którzy wyrzucili z jadącego pociągu dziewczynę dla kaprysu? (jeden dostał dożywocie, drugi 25 lat, osobiście uważam, że nalezy im się za to kara śmierci) Sorry, ale ja tego nie rozumiem, jak można komuś takiemu wybaczyć, czy go zrozumieć. A co do narkomanów: widzę to tak: każdy człowiek ma w pewnej sferze życia wolny wybór. Jak chce zacząć ćpać, to zaczyna. Wszystko jest dla ludzi i nie uważam, żeby zapalenie sobie zielska od czasu do czasu było jakimś strasznym przestępstwem. Co nie zmienia jednak faktu, że nie można robić z narkomanów dających w żyłę i biegających ze strzykawkami po dworcach ofiar systemu, którym nikt nie chce podać pomocnej dłoni. Oczywiście, jeśli pragną pomocy powinni ją otrzymać (i z reguły taka możliwość istnieje), ale jak już napisałem wcześniej, nie wolno robić z nich tych poszkodowanych. Sami są sobie winni do cholery i powinno się ich z ulic pozamiatać na przymusowy odwyk, jak sami nie chcą. Pozdrawiam
Cześć!
Pisałam, że 'wiem, ze to trudne' - bo przyznaję szczerze, że sama mam problemy z przebaczaniem, z nie-nienawidzeniem takich ludzi, o których piszesz. Myślę, że tego uczę się całe życie.
Zdecydowanie mam odmienne zdanie od Twojego, jeśli chodzi o karę śmierci. Jestem przeciwna.
Jest wiele czynników, nie tylko trudne dzieciństwo - i naprawdę nie chodziło mi o usprawiedliwianie. Uważam jednak, że kara śmierci nie załatwia niczego - a nieraz jest tylko ułatwieniem dla takiego, jak piszesz, sk**syna. Poza tym prawo Hammurabiego 'Oko za oko, ząb za ząb' (możemy tez dopisać 'życie za życie' w tym momencie) jednak sie nie sprawdza w prawdziwym życiu, nie prowadzi do poprawy kogokolwiek, nie uważasz?
Nie wiem, JAK przebaczyć takim ludziom - ale Bóg daje szansę. Zawsze. Więc jakim prawem ja mogę kogoś skazywać? Skąd mogę wiedzieć, jakiego przebaczenia ja/ty bedziemy potrzebować jeszcze w życiu..?
Ehh.. rozpisałam się i sorry, bo to w sumie portal filmowy - co do narkomanów, nie twierdzę, że trzeba sie litować czy 'robić poszkodowanych', ale po cholere oceniać, mówić 'śmieć'..? A jeśli kogoś z Twoich bliskich dotknie jakikolwiek nałóg, czy nie lepiej pomóc sie pozbierać, niż uważać go za śmiecia?
Pozdrawienia