Pierwszy raz w życiu widziałem, aby wszyscy widzowie w milczeniu ogladali napisy końcowe. Nikt nawet nie wstawał na tych ostatnich napisach, kiedy w tle były urywki zdjęć i muzyka piosenki tytułowej.
Dopiero jak wyłaczyli ekran to ludzie w milczeniu wyszli z kina.
NIESAMOWITE wydarzenie.
Film świetnie nakręcony, wiele emocji, dużo smutku....
Trochę po macoszemu potraktowali karierę muzyczną, tzn. zbyt mało wyjaśniali co i jak - szczebelki etc., bo przecież film jest nie tylko dla fanów, ale także dla ludzi, którzy nie znają Dżemu.
Ogólnie polecam, jednak uwaga, film wywołuje dużo smutku.
Popieram byłem na premierze i to też było. Nikt nie wstał z miejsca tylko wszyscy śpiewali razem z ekranem.... Niesamowite przeżycie w kinie!!!!!!!!!
U mnie to samo(Multikino Szczecin).
Ale trochę się zdziwiłem, że tylko jakieś 20 osób na sali:(
Film daje wiele do myślenia.
Pokazuje upadek człowieka.
Nie smierć-upadek.
Rysiek dalej żyje w piosenkach i sercach fanów...
Ja radzę przed obejrzeniem filmu przeczytać "Ryska" Jana Skaradzinskiego
Wtedy rozumiesz caly film.
Teraz czekam tylko na dvd.
W Warszawie nie pierwszym seansie w CC Promenada choć byla garstka ludzi wszyscy w milczeniu oglądali napisy. Potem na oczach tych osób widać bylo jeszcze nie wytarte lzy. Sama również plakalam. Wychowalam się na tej muzyce i idealach tamtych czasów. To film bliski ludzią kochającym bluesa i wychowanym przez hipisów ,których jednym z idoli jest wlasnie Ryszard Riedel.
zgadzam sie z wami!
na ten film przychodza tylko wytrawni kinomani i fani dżemu. nikt nie wzera popcornu... wszyscy dokladnie ogladaja film do konca... łza sie w oku kreci... zazwyczaj nie placze na filmach ale w pewnem momencie sie zlamalam i lezki same polecialy naprawde mnie wzroszył!... wszycy na sali choc bylo ich niewiele ( u mnie ok 12 osob) siedzieli do konca w milczeniu... po seansie kazdy wychodzil w milczeniu oddajac hold Ryskowi. choc mozna miec zastrzezenia co do rezyserii i troche przerysowanej historii Dżemu film jest dobry. gra aktorow ( wspaniala Fraszynska niezly kot) i muzyka wszystko nadrabiaja. niesamowite przezycie. polecam ten film!!! musicie go zobaczyc!!!
ten klimat...
na sali czulo sie jego obecnosc... tam naprawde unosil sie duch Ridla...
Co za gówniany film! Byłam wczoraj, bo żyłam Dżemem, kiedy jeszcze Rysiek z nimi był, bo byłam na pogrzebie, bo moje sny są piosenkami Dżemu... Na forum piszą, że wielki film, że ludzie siedzieli murem nawet na napisach... To co, że ludzie nie wychodzili na napisach? Nie wychodzili, bo wreszcie na ekranie był Rysiek! Film jest beznadziejnie zrobiony- od tragicznie sztucznej pierwszej sceny, gdzie Rysiek i Indianer rozmawiają, co by zrobili, gdyby mieli jeszcze jedną szansę i Indianer powiada: Nie brałbym tego g.ówna. Od tego momentu wiadomo o czym jest ten film: o ćpunie i jego upadku. Rysiek to nie tylko to. Nie tylko heroina. Poza tym nachalny symbolizm przyprawiał mnie o mdłości- zadanie dla następnych widzów: ile razy na ekranie pojawia się ta cholerna biała szkapa? Film jest również beznadziejnie zagrany: oprócz Fraszyńskiej wszyscy są tak sztuczni, że grozi im samozapłon. O Kocie nie chcę się wypowiadać: ludzie, którzy widywali Ryśka na żywo, wiedzą, o co chodzi. Ale starał się chłopak, przyznaję. Co jednak najgorsze: film jest ugrzeczniony, nie do końca prawdziwy, więc po co? PO CO, pytam się? Ja też przeryczałam cały film- ale dlatego, że był o okropnym, nie do zniesienia rozczarowaniu. Rozczarowaniu rodziców, żony, dzieci, rozczarowaniu życiem itp. Myślę, że to rozczarowanie było udziałem Ryśka i jego bliskich, ale nie w takim stopniu, co? Nie wiem, po co został zrobiony ten film: jako dzieło sztuki jest mierny, jako biografia kogoś charyzmatycznego, poety, dobrego człowieka- niewystarczający. Nie umioem o tym myśleć spokojnie, sorry. Polecam się.
panno sfinks, kocham panią:)
no, może bez przesady, ale nareszcie ktoś dostrzegł i/lub nie boi się powiedzieć na głos że ten film jest cieniutki, oj cieniutki bardzo. mnie też mdliło na widok konia, i też wstyd mi było za sztuczność aktorów, i też tak jak pani podobała mi się tylko fraszyńska.
zbieg okoliczności? komunikacja pozazmysłowa? być może.