"Skazany na bluesa" jest mocno nierowny. Z jednej strony dobra rola Kot'a i piosenki dżemu (tak, jestem fanem tej kapeli), z drugiej kompletnie zle obsadzona rola jego żony, ktora na zawsze kojarzyc sie bedzi z quasi-inteligentna kobieta Pazury z "Kilera"... .
Pod wzgledem artystycznym też nie bardzo, obraz przypomina semi-low-budget-komercyjna produkcje, jakie TVP ostatnio ciagle majstruje. No przykro mi ale slabe to jest. Zaczyna sie dobrze, potem jest juz tylko gorzej. Chociaz sa przeblyski, nie ratuja one jednak calosci.
Marzy mi sie film o Riedlu, ktory by zaslugiwal na to by o nim byc.