PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10057883}
5,9 872  oceny
5,9 10 1 872
Slingshot
powrót do forum filmu Slingshot

Właśnie obejrzałem i się nad pewnym rzeczami zastanawiam. Dość jasne jest, że bohater znajdował się w kosmosie i pod wpływem halucynacji wystrzelił się w próżnie. No ale jest po drodze jeszcze kilka innych kwestii.

Był ostatecznie sam, czy jednak załoga istniała? Moim zdaniem pozostali członkowie załogi jak najbardziej istnieli, bo wysłanie kogoś samego w tego typu misję jest po prostu absurdalne, poza tym wersja z tym, że był zakopany pod ziemią okazała się halucynacją więc ta cała rozmowa z komputerem gdzie jest tylko jeden członek załogi też najprawdopodobniej była halucynacją.

Skąd kapitan tyle wiedział? Jedna wersja jest taka, że był faktycznie halucynacją, ale jeśli nie był tak jak napisałem wyżej, to faktycznie wiedział troszkę za dużo o szczegółach z życia załogi. Wiemy, że gość szpiegował pozostałych członków załogi, ale to i tak wszystkiego nie wyjaśnia.

Dziwi mnie też, że oni w pewnym momencie utracili kontakt z ziemią? To było dla mnie nie jasne. Znaczy się to, że utracili to jakaś przyczyna musiała być, ale nie próbowali tego rozwiązać?

No i ostatnie. Dlaczego kapitan był tak odporny na działanie hibernacji? Ewidentnie znosił ją lepiej, niż pozostali członkowie załogi, chociaż jasne jest dla mnie, że jemu też ostatecznie odbiło. Widząc, że ma na pokładzie dwóch czubków i jest duże prawdopodobieństwo, że jemu za chwilę też się udzieli, powinien przerwać misję, bo to się nie mogło dobrze skończyć.

albertos25

Mogli być prawdziwi bo:
- misja skomplikowana, redundancja jakby któryś dostał zawału, stanowisk do pracy było trzy (po co jeśli jeden by był astronauta), sensowne było to że do „procy” wystarczyło dwie osoby a nie koniecznie trzy
Mogli być halucynacją bo:
- czy kapitan w ostatniej scenie nie próbował by jednak za wszelką cenę uniemożliwić popełnienia samobójstwa przez Johna?, do szaleństwa takie halucynacje pasują (a w końcu przecież oszalał), te wizje i rozmowy z ZOE były fikcyjne to i te z załogą mogły być
Ale generalnie myślę, że załoga była prawdziwa, narkotyk miał różne działanie w zależności od osoby, Nash oszalał pierwszy, John drugi, kapitan był najbardziej odporny i jego los pozostaje nieznany.

jakubek_m

Dzięki za odpowiedź. Ja już po napisaniu swojego postu przypomniałem sobie jeszcze jeden mały szczegół. We wspomnieniach Johna sprzed misji nie widzimy jego współtowarzyszy to niby mało istotne, ale jak się nad tym trochę zastanowić to w sumie podejrzane. Musiał ich on przecież poznać przed misją bo to wynika z ich rozmów i ok jego wspomnienia skupiają się głównie na Zoe, ale pojawiają się w nich jednak inne osoby. Skupiając się jeszcze bardziej, to on cały czas mówi o tym czy jego wybiorą na tą misję, nie ma tam mowy o kimś innym, że ma lecieć z nim, jakby widzieć tylko te kawałki filmu z jego wspomnieć to widz byłby przekonany, że tylko on ma lecieć. Więc obecnie nie jestem już taki pewien swojej wcześniejszej opinii i bardziej słaniam się ku teorii, że byli jednak wytworem jego wyobraźni. Projekcją jego podświadomych pragnień. Nash reprezentował jego chęć powrotu do domu, a Kapitan jego ambicję i chęć zostania zdobywcą.

albertos25

Tak, to wszystko pasuje, chodź to bardzo ryzykowne by było stawiać na jedną osobę, nawet na księżyc ludzie latali po trzech - a czas krótszy i ryzyka mniejsze (ale to nie argument oczywiście, tylko nieuzasadnione założenie). Wcześniejszych wydarzeń nie widzimy poza jego osobistym wątkiem, nie znaczy to jednak, że misja miała być jednoosobowa. Najbardziej nie pasuje mi ten kokpit z trzema fotelami. Choć faktycznie jest mnóstwo jeszcze innych wskazówek, że to była tylko halucynacja np. nie widzimy innych hibernacji, zawsze on pierwszy się pokazuje po hibernacji i potem zaczyna widzieć Zoe ... i może innych, motyw z "podaniem kodu" do zmiany czasu hibernacji, a potem updatem bazy danych gdzie jest jego imię wyświetlane, też sugeruje, że tak naprawdę on to zrobił i nikogo innego tam nie ma. No i jeszcze coś, historyjka Nasha o tym kapitanie na, nie pamiętam dokładnie "Ice ..coś tam". Pod koniec jest pokazane jeszcze raz zdjęcie ojca Johna i zbliżenie na tablicę w tle, właśnie ta nazwa "Ice ...", co wskazuje chyba jednoznacznie, że to nie jest historyjka Nasha tylko jego własna.