Jedynie wciagający jest klimat tego filmu - Wietnam taki nierealny i magiczny, z dekadencka atmosferą. Caine wygląda jak stary żółw. Zakochac sie w nim to cos nieprawdopodobnego. A szczególnie jak ta zakochana miałaby byc śliczna Wietnamka. Perypetie Caina z rozowodem i malżeństwem z tą dziewczyną to coś żenującego. Z kolei zaloty tego drugiego gościa i oświadczyny Wietnamce to jakieś przedszkole. Polityczny wątek filmu też niestrawny.
A co jest takiego nieprawdopodobnego w jej związku ze starszym facetem? Widać nie wiesz do czego są zdolne kobiety. Zobacz sobie z jakimi laskami spotykał się w realu o wiele brzydszy od Caina, Mick Jagger. Wracając do filmu - ona nie była z Cainem bo go kochała, tylko liczyła na to, że dzięki niemu wyrwie się z Wietnamu. Tak więc, nie widzę w tym nic niezwykłego. A co do jej późniejszego związku z tym młodszym amerykaninem, to ona go tylko rozpracowywała dla vietcongu i była zamieszana w jego śmierć.