Tak naprawdę to nawet silikonowe wargi Liv Tyler tego filmu nie uratują. Dałem 4/10 i to tylko za
świetną scenografię w stylu lat 60-tych i kupę fajek na każdym rogu. Już w połowie zaczyna coś się
walić, dramaturgia padła na mordę. Ostatnie 1/3 filmu to już beznadzieja. Zapewne padło to znane
wszystkim zdanie: kto ostatni zachodzi z planu - stawia kolejkę.