Niestety film okazał się klapą i odgrzewanym kotletem chociaż dla bardziej optymistycznych jest o niebo lepszy od dnia niepodległości .

Sam tytuł zmieniłbym na "just talk" bo film zamiast być dobrym sci-fi pokazywał tylko jak to piją nieziemski trunki i gadają o sprawach. Nie ma akcji, jest przewidywalny, samo rozwalenie wrogów radiem jest po prostu śmieszne i niedorzeczne, nie mówiąc o tym jak Krall wylądował awaryjnie uss franklinem, by potem dziewczyna ukrywała statek przed osobami, które nim wylądowały, no ale przecież nie wiedzieli!

Dużo chaosu, strzelania w tle, statek rozpaćkany w szybkim tempie i ze sci-fi przeszliśmy do survival.
Motorem po niekorzystnym terenie (ale wcześniej wykuli dla niego drogę! No i wylali asfalt), naparzanie pięściami w pancerze i skuteczne ich obezwładnianie.

Niby reżyser jest dobry w akcjach, ale jedyne co można odczuć w filmie to gadanie i gadanie, no i picie.
Porażka i dno. Ten moment kiedy trailer pokazuje zupełnie inny film.