Akcja niezła. Aktorzy dali radę. Zdjęcia też fajne. Efekty ujdą, chociaż w kilku momentach wyglądało jak z lat 80. Niestety, ten pseudotechnologiczny bełkot jaki zaserwowali w dialogach, pasuje bardziej do jakichś parodii kina klasy B.
Film SF, na dodatek startrek, który zgubił literkę "S", to totalne nieporozumienie.
To można wybaczyć w komedii romantycznej, w parodii gatunku (chociaż nawet w kiepskich parodiach potrafią zadbać o słownictwo), w bajkach dla małych dzieci, albo serialach z TVP.
Ale w filmie SF? Przecież cała technologiczna otoczka jest właśnie sensem tego gatunku. Tutaj niestety przekroczono wszelkie granice. Tyle roboty po to, żeby zamiast filmu sf zrobić gówno w ładnym opakowaniu. Po co?