Filmy, a dokłądniej horrory, zazwyczaj oceniam według ilości zaśnięć. Filmowi daję na początku dziesięć punktów, potem odejmuję punkt za każdym razem gdy przysnę lub gdy będę tak znudzony, że przerwę go i obejrzę np następnego dnia. Na tym filmie spałem 6 razy! Za każdym razem cofanie płyty żeby znaleźć fragment na którym przysnąłem... Oprócz sceny z liną... nie przecież to wszystko jakieś takie nijakie było.
Pozdrawiam