Prócz bardzo dobrej gry Clinta Eastwooda. Wiele wątków zalatywało mi amatorszczyzną, gra niekórych aktorów to było pajacowanie jak w byle jakiej komedii kryminalnej. Burmistrz miasta wyglądał i gadał jak kretyn. Przestępcy to jakieś wypalone umysłowo przez trawkę menty, króre powinne się zesrać na widok broni a nie "terroryzować miasto". Cóż, czas na kolejne części przygód Callahana, oby lepsze w odbiorze.